31 sierpnia 2014

003. Jesień, moja miłość

Zdecydowanie wypoczęłam przez te dwa miesiące. To były ambitne i udane wakacje, przepełnione dwoma większymi wyjazdami, przyjazdem mojej ukochanej siostry (ciotecznej co prawda, ale spełnia mi rolę wspaniałej przyjaciółki i członka rodziny w jednym), pozytywnymi zmianami, nowymi znajomościami i dobrymi wspomnieniami. Pierwszy raz w życiu miałam okazję zobaczyć nasz Bałtyk, spędziłam tam dwutygodniową kolonię, a przywiozłam liczne zdjęcia, dużo piasku w plecaku i chorobę skóry (a teraz walczę z przebrzydłymi plamami na nogach). Wiecie co mnie najbardziej pociesza w końcówce wakacji i powrocie do szkolnych obowiązków?
Nadchodząca jesień! ♥


Nie istnieje dla mnie bardziej inspirująca pora roku niż ta, kiedy wszystko przyjmuje odcienie żółci i pomarańczy, liście opadają, park miejski staje się istnym cudeńkiem w tej swojej kolorowej szacie, a deszcz odwiedza nas nieco częściej niż zwykle. Może to nietypowe, ale nie przerażają mnie ulewy, nie denerwuję się ich obecnością, a wręcz chodzę wówczas podwójnie zmotywowana. Lubię krótsze dni, chłodniejszy wiatr i grubsze ubrania. Ciepłolubem jestem wyłącznie na wiosnę, irytują mnie letnie upały, nienawidzę opalenizny! Bynajmniej nie na sobie, innym ładnie w lekkim brązie, ale ja lubię pozostać blada ;)
Jesień sprzyja moim zajęciom pozaszkolnym. Fajnie jest poszerzać horyzonty, a dłuższe wieczory spożytkować na próbowaniu nowych rzeczy. Zaczynam drugi rok formacji oazowej, będę prywatnie uczyć się gry na gitarze (marny ze mnie samouk, nie umiem spożytkować czasu - "dziś mam czas to pogram dwie godziny, przez najbliższy tydzień nie mam czasu, więc nie pogram w ogóle, a potem znowu znajdzie się chwila na brzdąkanie...") i bardzo chciałabym choć raz w miesiącu pójść na zumbę, ale z tym ostatnim to kwestia sporna. Wszystko zależy czy czas i koszty pozwolą ;) W zeszłym roku próbowałam swoich sił w tańcu nowoczesnym, ale dosyć szybko nasunęły się wnioski, że tańczyć to ja, niestety, nie umiem. Mam także silne pragnienie spróbować samodzielnej nauki j. francuskiego (wspominałam już, jaki ze mnie zdolny samouk?). W tym przypadku akurat szczerze wątpię w swoje ambicje, a na szkołę językową już mnie trochę nie stać. Lekcje gitary mają swoją cenę, wcale nie taką małą, a na grze jednak zależy mi bardziej od francuskiego. Miejmy nadzieję, że może kiedyś się i z tym drugim uda :)

Zdjątko z zeszłorocznej jesiennej sesji ------->
Jak wspominałam, naprawdę nie lubię upałów. Nie pociąga mnie wizja przytulania się z chłopakiem w pełni słońca (dwa spocone ciała... nieromantycznie), każda czynność w nadmiernym cieple mnie bardzo męczy, zewsząd masa owadów, czytać wieczorami nie mogę, bo komary do światła ciągnie, a z zamkniętym oknem skwar i duchota. Z reguły staram się nie narzekać, ale lato mnie ku temu bardzo prowokuje. Jak typowa kobieta, lubię zaszyć się pod kocyk z herbatką i bardzo nienawidzę, gdy nadmiar stopni Celsjusza mi to psuje.
Z resztą, to już raczej nie moje osobiste zdanie, a opinia ogółu - miasto usłane w kolory jesieni jest znacznie piękniejsze od nagrzanych ulic w gorące południe.

Przyłapałam się ostatnio na tym, że niewiele rozmyślam o przeszłości. Mam wątpliwości czy to dobra cecha, ale bynajmniej nie wprowadza mnie w stan jesiennych melancholii. Chandra mnie raczej nie dotyczy, to w sumie dobrze, bo mogę się ze zdwojoną siłą cieszyć swoją ulubioną porą roku. Tak czy siak, zachęcam - porzućcie zmartwienia. Smutne refleksje to nie jest dobra sprawa. Bardzo dołują. Już sam fakt, że słońce od teraz wcześniej zachodzi i ciepła coraz mniej bywa dla niektórych dosyć przygnębiający - zdaję sobie sprawę z tego, że jesień jest dość nieszczególnie lubiana, ale naprawdę zachęcam, by dostrzec jej uroki. Bywa chłodna, deszczowa i pochmurna, ale przecież jej podstawowa odsłona to ta kolorowa i jednak na swój sposób piękna. Chociaż to też zapewne zależy od osoby. Podzielę się z Wami takim ładnym cytatem, który przed chwilą znalazłam: "Życie zaczyna się dopiero jesienią, kiedy robi się chłodniej". W odniesieniu do mnie - szczera prawda ;)

Swoją drogą, Wy też zawsze macie wrażenie, że wiosna i jesień tak szybko się kończą, a lato z zimą trwają jakoś dłużej?

10 komentarzy:

  1. Bardzo lubię jesień, ale zawsze na początku dopada mnie ta jesienna chandra, dopiero po jakimś czasie zauważam jej zalety. No i ta norweska jest naprawdę brzydka i w niczym nie przypomina tej pięknej polskiej, ale jest idealna, żeby zaszyć się pod kocem z dobrą książką i herbatą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To raczej dobrze , że nie rozpamietujesz przeszłości. Nie ma sensu wracać do tego co było, i to jest zdecydowanie zdrowsze podejście. Mi się to niestety nie udaje i czasem mam wrażenie, że więcej czasu tkwię w przeszłości niż teraźniejszości.
    Początek roku to zawsze nowe emoje. Jakieś nowe twarze, nowe zajęcia, drobne zmiany , wyzwania. To mnie cieszy. Ale nie jestem miłośniczką jesieni, bo mnie raczej przygnebia. Więc jeśli minie już ten " nowy poczatek ", to zaczynam markotnieć i coraz częściej wpadam w kiepski nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie do Ciebie -też mało rozmyślam o przeszłości, za to więcej o przyszłości i o tym, co chciałabym osiągnąć w życiu. Jeśli już myślę o przeszłości, to tylko w pozytywny sposób. :)
    Nigdy nie lubiłam jesieni, bo wtedy bardzo chce mi się spać i jest mi ciagle zimno, ale Twój opis przekonał mnie, że może rzeczywiście nie jest to taka zła pora roku.
    Ja mam wrażenie, że jesień i zima trwają długo, a wiosna i lato krótko.
    Też lubię zumbę, ale ćwiczę ją sama w domu, bo trochę przeszkadza mi obecność innych.
    Bardzo ładne zdjęcie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jak chcę to nauczę czy zrobię coś we własnym zakresie, problemów szczęściem nie mam :) dlatego też lubię wakacje o tyle, ze jestem raczej ambitna, a jedynie nie lubię, gdy ktoś mi coś każe :D innymi słowami idealny egzemplarz na nauczanie w domu: zrobi wszystko + jeszcze trochę i jeszcze będzie przeszczęśliwy, bo mógł zdecydować, kiedy sie uczy :D jesień lubi deszczyk, chlupę-taka jedna wada. poza tym jest śliczna i kolorowa
    oczywiście, ze pamiętam, jakbym miała zapomnieć :D a "
    poprzednioblogowy" (w sumie link ten sam, ale o ile wiem tej notki już nie ma) ostatni post też był z jesienią i też miał w sobie to, ze ją lubisz ;)
    PS: Ocenialnię też pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czekam na jesień i mam nadzieję, że jak pojadę na urlop na przełomie września i października to już będzie pięknie i kolorowo! ;)

    _____
    Nie powiem, fajne miejsce na sesję, ale nie wtedy, gdy wokół kręci się tłum ludzi :D mnie osobiście przeszkadzałoby to ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah wakacje są pięknymi chwilami gdzie możemy poświecić czas dla siebie i zrobic cos czego przez rok nie jest sie wstanie :) ciesze sie z tego ze idzie jesień lubię ta porę roku mimo ze bedzie pogoda której nie lubię to ciesze sie ze juz niedługo jesień :) Pieknie wyglądasz :)
    Pozdrawiam

    http://kamii-foto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mimo że znasz moją podatność na jesienną chandrę, ja również uwielbiam jesień. Uwielbiam grube swetry, zimne wieczory i deszcze. No i szkoła, powrót do niej zawsze liczy się z mnóstwem nowych wrażeń i przygód. Nie jest tak źle, a nawet jest dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze to ja nie miałam pojęcia , że ty strachów na lachy słuchasz! <3
    A co do twoich rozterek to ja mam tak z tą przeszłością, że cały czas rozmyślam, albo przypominam sobie co się wydarzyło niedawno... Co do jesieni, deszcze nie cierpię chyba, że latem ( żeby się ochłodziło bo też już czasem nie daję rady z upałem :)).
    Zrób coś natychmiast, żebym mogła cię obserwować :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie cierpię jesieni, ale podoba mi się Twój entuzjazm, może mi się udzieli? :D oby słońce świeciło jak najdłużej..

    OdpowiedzUsuń